piątek, 23 listopada 2012

Z zachodu na wschód


Przyglądając się batalii o unijny budżet, trudno nie zauważyć dwóch koncepcji. Pierwsza brytyjska - koncepcja cięć ostatnio rozszerzona o utrzymanie funduszu spójności i dla polityki rolnej dla nowych krajów UE w tym Polski. Kogo więc powinny dotyczyć cięcia? Krajów takich jak Grecja, Hiszpania, Włochy - zadłużonych po uszy które trwają dzięki kroplówce zapewnianej przez Berlin. To druga koncepcja.
Jak myślicie co jest zgodnie z polską racją stanu lepsze? Utrzymać to co mamy, czy też liczyć na status quo polegające na ratowaniu Greków itd.? Co oznacza cięcie dla naszych projektów, bo bankruci są przecież ważniejsi od nas, bo u nas Niemcy nie utopili gotówki. Odpowiedź jest już znana.
Czytelnik wyczulony na germanofobię, mógłby odpowiedzieć na to, iż to nieodpowiedzialne, należy integrować się itd. To są bajki, za którymi stoją narodowe interesy. Nie należy mieć wątpliwości, że to są interesy Niemiec.
Jednak postaram się tegoż czytelnika pocieszyć bowiem z Niemcami należy współpracować w zupełnie innej sferze, mianowicie przeciw Rosji. Już widać pierwsze zarysowania na współpracy rosyjsko-niemieckiej ot chociażby napomknięcia kanclerz Merkel o braku demokracji, teksty prasy niemieckiej o możliwości zamachu w Smoleńsku itd.  Polską racją stanu jest wykorzystywać to jak najmocniej.
To co prezentuję w niniejszej notce jest próbą przełożenia realpolitik wg. Józefa Piłsudskiego (o czym pisał chociażby Zychowicz w "Pakcie Ribbentop-Beck") na dzisiejsze realia, czego niestety rząd Donalda Tuska nie wykorzystuje choćby nie wiem jakby próbował to udowadniać.
Na koniec muszę zwrócić uwagę na ewentualne zażalenie, no dobrze z zachodu na wschód, to z Rosja co robimy? Przeciw Chinom, USA? Otóż Rosja choćbym chciał nie jest dobrym partnerem do współpracy, można tylko wykorzystywać chwilowe jej słabości. W istotę jej państwowości jest panowanie na Europą Środkowo-Wschodnią, a więc wyklucza to jakąkolwiek współpracę.