Obecna sytuacja międzynarodowa przypomina sytuacje przez
traktatem z Monachium z 1938r. którym zabrano Czechosłowacji kawałek
terytorium. Dziś Czechosłowacją jest Ukraina, Hitlerem Putin, a Chamberlainem
Merkel. Sytuacja zmierza ku oddaniu Donbasu Rosji, czy też zbudowania zależnej
od niej republiki.
W Polsce dominuje słuszne przekonanie, iż powstrzymać Putina
może tylko ostra ofensywa Zachodu gospodarcza bądź też militarna np. misja
pokojowa ONZ czy NATO. Tylko jest problem, iż zachód tego nie zrobi. I tu
pojawia się sytuacja, co zrobi Polska z tym fantem.
Warianty są dwa. W pierwszym należy założyć twardą i
nieugiętą postawę PiS lub trwającej PO, które tak jak sanacja mogą podgrzewać
mającą rzecz jasna swoje podstawy niechęć do Rosji propagandą niemającą podstaw
w stanie uzbrojenia czy też w wsparciu zachodu. I wtedy tak jak w 1939r. honor
jest ważniejszy od racjonalnej polityki i wtedy Rosja wkracza do opuszczonej
Polski, bez wsparcia NATO, które staje się świstkiem papieru jak sojusz z Anglią
i Francją. Historia lubi się powtarzać.
Jest też wariant drugi, iż że strachu przez Rosją zyskuje
formacja rusofilska typu Nowa Prawica,Ruch Narodowy albo frakcja w PO, która w obliczu milczenia zachodu
zawiera pakt z Rosją o podziale łupów w postaci zwrotu Lwowa np. Jednak Moskwa
nie przestaje być głodna i tak jak w 1941r. Niemcy może zaatakować nas. Wtedy
potrzebny jest taktyczny i realny sojusz z przestraszonym zachodem.
Na koniec słowo wyjaśnienia. Obecną politykę JKM uważam za
szkodliwą dla Polski, jednak każdy dzień bezczynności zachodu stawia ją jako
coraz silniejszą opcję „mniejszego zła”. A i podobieństwo do scenariusza Zychowicza
z „Pakt Ribbentrop-Beck” nieprzypadkowe. :)