PiS przedstawił w Krynicy swoje propozycje dotyczące podatków. Zapowiadają się dość obiecująco. Aż szkoda, że na uproszczeniu systemu nie skupił się Kaczyński podczas rozmowy w TVP INFO i POLSAT NEWS. No, ale lepiej późno niż wcale. Do rzeczy. Otóż jedną z propozycji było powstanie ulgi przeznaczonej na badania naukowe służące unowocześnieniu polskiej gospodarki. Oprócz tego poruszono także kwestię ulgi prorodzinnej. Chciałbym postawić zasadne w tym momencie pytanie: czy te ulgi przynoszą rzeczywiście oczekiwany efekt? To znaczy, czy za sprawą ulg przybywa więcej dzieci, innowacji etc.?
Nie do końca tak jest. Ulgi podatkowe mogą przynieść danej grupie (rodzicom, naukowcom) lekkie odciążenie, co do tego nie ma wątpliwości. Jednak nie spełniają one roli nazwijmy pobudzacza danego efektu np. większej liczby dzieci czy badań naukowych. Sam podatek dochodowy tak naprawdę dla polskich rodzin jest mało odczuwalny (w sferze nazwijmy nie wiem psychologicznej), tak jak jest chociażby z VAT-em) na co dzień, bo zaliczka na podatek jest zabierana przez pracodawcę. Efekt jest odczuwalny tylko przy zwrocie podatku.
Także ulgi nie spełniają zakładanej im roli przez polityków, ekspertów etc. W moim odczuciu najlepszym rozwiązaniem i sprawiedliwszym jest radykalna obniżka podatków wszystkim. A z tym wiąże się ograniczanie wydatków.
PS. By ktoś nie zrozumiał źle. Lepiej by te ulgi były, niż by ich nie było i obowiązywał chory system podatkowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz